środa, 16 lipca 2014

TWO: Everything went black PART 1




Aria's POV:

Jęknęłam, gdy poczułam wibracje mojego telefonu przy policzku, miękkość poduszki zmniejszała siłę wibracji na mojej twarzy. "Kto do diabła do mnie dzwoni?" Wymamrotałam ziewając lekko przed szukaniem telefonu, mając już go w ręku przeciągnęłam palcem po przycisku do odebrania połączenia i przyłożyłam go do ucha.

"Słucham?" Zapytałam ponownie ziewając co spowodowało, że osoba po drugiej stronie warknęła. "Gdzie ty kurwa jesteś, miałaś tutaj być godzinę temu?" Ryder warknął na co moje oczy otworzyły się szeroko i spojrzałam na zegarek.

"Cholera, um zaspałam. Będę tam." Zająknęłam się wyskakując z łóżka z telefonem przyciśniętym do ucha, "Lepiej kurwa bądź, bo wiesz co zrobię jeśli cię nie będzie." Powiedział na co ugryzłam się w język przed powiedzeniem czegoś. "Będę za 15 minut." Powiedziałam przed rozłączeniem się, westchnęłam zsuwając się po ścianie i sapnęłam.

"Nienawidzę tego."

Justin's POV:

Stałem w biurze Salvatore, siadając na skórzanym fotelu wtedy gdy on usiadł, łącząc palce i pochylając się nad dębowym biurkiem. Nie miałem pojęcia co do diabła się działo, ale wnioskując z jego twardego spojrzenia, zgadywałem że nie będzie pięknie.

Ale kiedy tak w ogóle było w mafii?

"D'Rossi ma kogoś przyglądającego się Arii." Powiedział przerywając niezręczne napięcie unoszące się w powietrzu, cóż dla mnie takie było.

"Więc, zgaduję że chcesz żebym ja przyglądał się jej?" Zapytałem na co posłał mi spojrzenie mówiące 'tak głupku'. "Cholera...uhh...głupie pytanie." Zająknąłem się na co on westchnął. "wiesz gdzie jest Aria?" Zapytałem na co uniósł wzrok.

"Powiedziała, że musi iść do domu znajomego, możesz zapytać Aarona." Powiedział i pokiwałem głową, wyszedłem z jego biura w końcu czując, że mogę znowu oddychać, gdy tylko wystawiłem nogę za jego biuro, ten pokój jest jak piekło w pudełku.

Zszedłem na dół i zobaczyłem Dean'a jedzącego coś. "Cześć bro." Powiedziałem, na co odwrócił głowę w moją stronę przed uśmiechnięciem się. "Cześć stary, gdzie byłeś?" Zapytał, gdy podszedłem do jego lodówki po butelkę wody. "Gdzie ja byłem, gdzie do diabła byłeś ty na walce Blake'a. Zawsze tam jesteś." Powiedziałem biorąc łyka wody, podczas gdy on westchnął. "Byłem z Clarissą."Powiedział i pokiwałem głową.

"Stary jesteś totalnie pod pantoflem." Powiedziałem śmiejąc się na co on zacisnął szczękę. "Cóż przynajmniej ja jestem przywiązany do kogoś zamiast pieprzyć wszystko co chodzi." Powiedział na co wzruszyłem ramionami, wydobywając słabe 'meh'.

"Nie ma potrzeby być aż tak obronnym." Powiedziałem i miał już coś powiedzieć, gdy drzwi się otworzyły i później zatrzasnęły, poszedłem do ogromnego salonu, który był złączony z holem, gdzie stała podenerwowana Aria tyłem do drzwi.

"Wszystko...w porządku?" Zapytałem, patrząc na jej czerwone policzki, pokiwała głową powoli przełykając ślinę. "Na pewno?" Zapytałem i przeczesała ręką włosy, krzywiąc się lekko. "Yeah, uh wciąż chcesz walczyć?" Zapytała na co się zaśmiałem. "Wyglądasz jakby ktoś przeciągnął cię przez piekło i z powrotem i ty wciąż chcesz walczyć?" Zapytałem na co sapnęła.

"Wciąż myślisz, że nie mogę cię pokonać?" Zapytała odchylając się od drzwi i przechodząc prosto do kuchni obok mnie. "Nie." Powiedziałem. "Czekaj, zamierzasz walczyć Justin?" Zapytał Dean i zobaczyłem jak Aria próbuje dostać się do czegoś na najwyższej półce, ale nie może do tego dosięgnąć więc zdjąłem to dla niej. "Dzięki." Wymamrotała na co się uśmiechnąłem.

"Yeah, dlaczego pytasz?" Powiedziała odpowiadając na pytanie Dean'a. "Może dlatego, że ten koleś mógłby cię znokautować jednym uderzeniem." Powiedział Dean na co Aria jęknęła. "Dlaczego wszyscy myślą, że mnie pobije?" Powiedziała poirytowana na co się odezwałem.

"Może dlatego, że to zrobię." Powiedziałem patrząc na Blake'a, który schodził po schodach, które były częścią kuchni. "Wkurzacie mnie." Usłyszałem jak wymamrotała odchodząc. "Kto jest teraz cipą A?" Zażartowałem na co się odwróciła i odłożyła co miała w ręku przed odezwaniem się.

"Wciąż ty." Powiedziała przed zabraniem mojej butelki z wodą i odstawieniem jej na stole. "Robimy to teraz." Powiedziała na co Blake spojrzał na nas z uśmieszkiem, Aria pociągnęła mnie za rękę i zostałem dosłownie zaciągnięty do jej siłowni, jej dwaj bracia szli za nami.

"Więc naprawdę chcesz ze mną walczyć?" Zapytałem, podczas gdy ona weszła na ring, który był na środku, ja poszedłem za nią. "Myślałeś, że żartuję?" Warknęła.

Cóż ktoś tu jest wkurzony.

"Cóż, pieprzyć to wszystko. Zróbmy to." Powiedziałem zdejmując koszulkę, na co ona zaczęła rozciągać swoje ramiona. "Tak żebyś wiedziała, nie zachowuj się bardzo dziewczęco mówiąc mi żebym nie uderzał cię w twarz, bo wtedy ja-KURWA!" Wykrzyknąłem w połowie zdania, gdy uderzyła mnie prosto w twarz.

"Co do diabła Aria?" Syknąłem na co wzruszyła ramionami. "Walcz ze mną." Powtórzyła na co warknąłem. "Nie warcz na  mnie, jesteś jakimś pieprzonym psem?" Zapytała, przez co stawałem się coraz bardziej nakręcony.

"Nie zamierzasz prowadzić rozmowy z kimś z kim masz walczyć, prawda?" Zapytała i posłałem uderzenie w stronę jej twarzy, bo jeśli chciała walczyć to będę walczył.

Zrobiła unik w lewo i pociągnęła moje prawe ramię w dół pod kątem i znowu za nie pociągnęła, pociągając całe moje ciało do przodu, kopnęła tył mojego kolana, ale wiedziałem co robiła i podciągnąłem je bardziej do przodu, żeby nie mogła do niego dosięgnąć.

"Pieprz się." Powiedziała na co się zaśmiałem. "Dlaczego prowadzisz rozmowę A?" Zapytałem na co sapnęła, Pociągnąłem jej nogę do przodu używając stopy, przeciągnąłem ją do przodu od tyłu jej łydki, ale załapała co chcę zrobić tak samo jak wcześniej ja i użyła swojej nogi, którą przeciągałem, żeby uderzyć mnie z kolana prosto w jaja. "Oh cholera." Zapiszczałem, podczas gdy ona uderzyła mnie swoją zaciśniętą pięścią sprawiając, że jęknąłem i w ciągu kilku sekund z pozycji stojącej wylądowałem twarzą na podłodze.

"I mówiliście, że go nie pokonam." Usłyszałem jak mówi, podczas gdy trzymałem się a to co przypominało jakby szpilki dźgały mnie w jaja.

Aria's POV:

Zeskoczyłam z ringu i uśmiechnęłam się w spełnieniu, gdy zobaczyłam twarze moich dwóch starszych braci pozostałe w totalnym szoku. "Jak...Kiedy mogłaś zrobić coś takiego?" Zapytał Dean na co się lekko uśmiechnęłam. "Powiedzmy, że ćwiczyłam." Powiedziałam i zanim ktokolwiek mógł coś powiedzieć usłyszałam jęknięcie.

"Mała pomoc byłaby mile widziana." Justin zapiszczał i odwróciłam się, zobaczyłam jego lekko czerwoną twarz, podczas gdy trzymał się za swoją męskość. "Cholera...uhh. Wszystko w porządku?" Zapytałam wchodząc ponownie na ring, podczas gdy on wstał i oparł się o liny, które robiły za bariery na ringu.

"Czy wygląda to jakby było w porządku?" Zapytał na co zachichotałam. "Nie za bardzo." Powiedziała i Blake się zaśmiał. "Dean pomóżmy temu idiocie." Powiedział Blake na co Dean się zaśmiał przed wejściem na ring i pomocą Justinowi.

"Więc, zamierzasz to przyznać?" Zapytałam, gdy Justin usiadł na krześle. :Przyznać co?" Zapytał, biorąc torbę z lodem od Blake'a i kładąc ją na swoim kroczu. "Że mogę cię pokonać?" Zapytałam na co przewrócił oczami i prychnął. "Dlaczego do diabła miałbym to zrobić?" Zapytał.

"Bo jeśli nie, to prawdopodobnie Uderzę cię z kolana w jaja tak mocno, że nie będziesz w stanie ani nie będziesz chciał nikogo pieprzyć przez miesiące." Powiedziałam na co sapnął, wymamrotał coś pod nosem na co się uśmiechnęłam.


"Przepraszam, co to było?" Zapytałam na co on zmrużył na mnie swoje oczy. "Powiedziałem, że potrafisz walczyć." Powiedział i uśmiechnęłam się zadowolona. "To wszystko co chciałam usłyszeć." Powiedziałam na co spojrzał się na mnie.


Hej :) wiem, że długo nie dodawałam i w sumie nie mam za bardzo nic na swoje usprawiedliwienie oprócz lenistwa haha ;p jak coś to jest tylko część rozdziału bo tłumaczyła to na telefonie co jest naprawdę bardzo nie wygodne ;c druga część rozdziału dodam w następnym tygodniu dopiero bo teraz jestem u babci i internet mam tylko w telefonie i to w dodatku słaby ;/ powiedzcie mi co myślicie o tym rozdziale, a raczej jego części, w komentarzach :) byłabym wam naprawdę niezmiernie wdzięczna :) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ