piątek, 13 czerwca 2014

ONE: Now that's the reply I wanted to hear.




Justin's POV:

"Mam nadzieję, że rozumiesz to, że ona znaczy dla mnie wszystko," Powiedział Salvatore opierając się o swój skórzany fotel, używając rąk jako poduszki założył je za swoją głową. "Rozumiem." Powiedziałem do niego na co pokiwał głową. "Jest jedyną kobietą pozostałą w moim życiu po śmierci jej matki. Nie chcę jej stracić i liczę i powierzam ci moje zaufanie, że to się nigdy nie stanie." Powiedział odchylając się od fotela, wpatrując się we mnie i sprawiając, że przesunąłem się delikatnie.

Salvatore Moretti był człowiekiem wielu biznesów i jeśli sprawdzisz głębiej, człowiekiem wielu interesów. Jednego do którego teraz należałem i byłem w trakcie akceptowania go.

"Nie dopuszczę do tego, proszę pana." Powiedziałem do niego, lekko się zająkując, czując się onieśmielony przez praktyczny brak władzy będąc przy nim. I powiem ci teraz, że Justin Drew Bieber zawsze ma władzę. Również fakt, że jeśli coś mi nie wyjdzie w tej pracy, moje klejnoty zostałyby osobiście odcięte przez jego rzeźnika i nakarmiłby nimi swoje psy. Wzdrygnąłem się na samą myśl.

"Justin znam cię od czasu jak się urodziłeś, twój tata jest częścią mojego biznesu. Wybrałem się do tej pracy, bo wiem, że mogę ci zaufać." Przerwał, dając mi chwilę na przetworzenie swoich słów, ale jeszcze nie skończył, nawet tego nie oczekiwałem.

"Ale chłopcze, jeśli dopuścisz kogokolwiek do mojej dziewczynki obedrę cię żywcem ze skóry." Powiedział na co niezręcznie podrapałem się w szyję, małe kropelki potu pojawiły się na linii moich włosów przez nagłą presję wywieraną na mnie przez niego. "Postaram się jak mogę, żeby trzymać ją z dala od niebezpieczeństwa." Powiedziałem, na co uniósł brew. "Zrobisz wszystko co możesz, żeby trzymać ją z dala od niebezpieczeństwa." Poprawił mnie i szybko pokiwałem głową na co się zaśmiał delikatnie co obniżyło niepokój, który we mnie narastał.

"Salvatore, mogę cię o coś zapytać?" Zapytałem. "Właśnie to zrobiłeś, ale śmiało." Powiedział i odezwałem się po uzyskaniu pozwolenia. "Dlaczego właściwie to robisz, mam na myśli dlaczego tak nagle?" Zapytałem na co westchnął. "Znasz D'Rossi'ego?" Zapytał na co pokiwałem głową. "To nie jest ten, który...uh..." Urwałem nie wiedząc jak to ująć. "Zabił moją żonę?" Powiedział i pokiwałem głową będąc cicho.

"Cóż, odkąd to się kurwa stało byłem ostrożny co do zostawiania Arii samej, miałem ludzi pilnujących jej, ale przyłapała mnie na tym. Więc pomyślałem, dlaczego by nie wziąć kogoś kto jej w jej wieku, żeby ją obserwował, chodzi mi o to, że jest to najmniej podejrzliwa rzecz plus D'Rossi ma ludzi, którzy jej szukają. Wydaje mi się, że to sposób żeby się do mnie dostać, więc chcę żebyś był z nią cały czas." Powiedział. "Cały czas? Nie będzie nic podejrzewała?" Zapytałem na co on ścisnął górę swojego nosa. "Cholera...uhh...cóż musisz być przynajmniej w jej pobliżu." Powiedział i przytaknąłem.

"Coś jeszcze?" Zapytałem go i pokiwał głową łącząc palce i kładąc przedramiona na stole.

"Nie może wiedzieć, że coś takiego ma miejsce, tak naprawdę nikt nie może."

Aria's POV:

"To nie było wcale śmieszne." Powiedział Aaron, gdy wstrzymywałam chichot. "To było zabawne, wszedłeś prosto w szklane drzwi...przed wszystkimi." Powiedziałam, śmiejąc się bardziej jeśli było to możliwe. "Zamknij się." Jęknął na co zachichotałam, otwierając samochód. "Mój dom czy twój?" Zapytałam i kiwnął głową w moją stronę na co się uśmiechnęłam, Aaron jest moim najlepszym przyjacielem. Wysoki, umięśniony i totalny gej. Oczywiście, jeśli na niego spojrzysz nie pomyślisz, że jest jednym z tych "stereotypowych" gejów, żadnego piskliwego głosu i typowego uzależnienia od zakupów. Nie był żadnym z tego, po prostu zdarzyło się tak, że lubi chłopców zamiast dziewczyn. "Twój tata w domu?" Zapytał na co pokiwałam głową. "Prawdopodobnie, myślę, że jego ludzie też są." Powiedziałam na co się wzdrygnął sprawiając, że się zaśmiałam, jestem Aria Moretti, Aria żeby było krócej.

Jestem córką jednego z najwyżej posadzonych ludzi w Mafii. Przez większość czasu moje nazwisko jest uciążliwe, bo gdziekolwiek pójdę, od razu jak tylko ludzie zobaczą, że jestem Moretti, zaczynają się bać.

Jednakże, Aaron z drugiej strony nawet nie był tym wzruszony co spowodowało, że od razu go polubiłam. Odkąd się poznaliśmy w przedszkolu byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, był ze mną w ciężkich chwilach jak i w tych dobrych i będąc szczera, jestem zadowolona, że mam chłopaka jako przyjaciela, bo większość dziewczyn to suki.

"Jest kiedyś taki czas, że twój tata nie pracuje?" Zapytał podczas gdy wyjeżdżałam z terenu szkoły. "Nie, gdy jesteś częścią Mafii nie masz czasu na siedzenie i czekanie na każdego." Powiedziałam i westchnęłam, wiedząc że mój tata zawsze pracował; odkąd mama umarła praktycznie przeznaczył swoje życie ścisłemu biznesowi i chwilami rodzinie. Jestem jednym z 4 dzieci, 2 starszych braci i jeden młodszy, ma to chwilami swoje zalety, ale czasami mogą być bardzo uciążliwi. Mój najstarszy brat Blake ma 21 lat i jest częścią biznesu taty tak samo jak Dean, który ma 19 lat, obecnie mam 17 lat i mój młodszy brat ma 7.

Bywają niesforni, ale i tak bardzo ich kocham. "Dom słodki dom." Wymamrotałam gasząc silnik swojego Range Rover'a, podczas gdy taki sam jak mój właśnie opuścił podjazd, prawdopodobnie należał do kogoś z "gangu" taty. Wyszłam z samochodu i podeszłam do marmurowego ganku. Posiadanie braci ma swoje zalety, tak samo jak bycie w gangu też je ma, ale przychodzą one za dużą cenę, co pokazało gdy moja mama umarła. "Aria co dzisiaj robisz?" Aaron zapytał, gdy otwierałam drzwi. "Blake ma walkę, więc idę do klubu popatrzeć." Powiedziałam na co pokiwał głową.

"Idziesz?" Zapytałam na co ponownie pokiwał głową, gdy zamykałam drzwi. "Tato?" Zawołałam. "Salon." Zawołał na co prychnęłam zdejmując swoje vansy. "Aria chcesz coś do jedzenia?" Zapytał Lorenzo na co tylko potrząsnęłam głową dziękując mu, kolejna zaleta, mamy lokaja. "Jak sobie życzysz." Powiedział profesjonalnie i posłałam mu uśmiech, wchodząc do salonu. "Dzień dobry panie B." Powiedziałam do Jeremiego Biebera, partnera biznesowego taty i mojego ojca chrzestnego.

"Aria." Powiedział, wstając żeby mnie przytulić po dyskretnej rozmowie z tatą. "O czym rozmawiacie?" Zapytałam, gdy witali się z Aaronem. "Biznes Grace." Powiedział surowo tata używając mojego drugiego imienia. "Jejku tylko pytam." Powiedziałam na co przewrócił oczami. "O której jest walka Blake'a?" Powiedziałam i Jeremy się odezwał. "19:45" Powiedział na co pokiwałam głową, po tym razem z Aaronem weszliśmy do kuchni wyprowadzeni przez mojego tatę, domagając się nie przeszkadzania mu i Jeremiemu, bo mieli poważne interesy do omówienia. Poważne, kurwa na pewno.

"Więc Moretti?" Aaron powiedział na co mruknęłam. "Tak Brown?" Zapytałam używając jego nazwiska. "Co się dzieje z tobą i Ryder'em?" Zapytał na co zesztywniałam delikatnie co na szczęście uszło jego uwadze. "Nic takiego, my po prostu uhh... wygłupiamy się." Powiedziałam, nie było to kłamstwo, ale też nie całkowita prawda ale na szczęście, znowu Aaron nic nie zauważył i wywrócił oczami. "Nie wiedziałem, że moja mała Aria była taka napalona." Powiedział na co delikatnie się zaśmiałam. "Zamknij się, nie miałeś czyjegoś tyłka do pieprzenia?" Dokuczyłam mu na co prychnął. "Dotkliwe." Powiedział i uśmiechnęłam się wskakując na szafkę i huśtając nogami na boki, rozmawiałam z Aaronem o dużej walce Blake'a.

~

Wchodząc do klubu w którym walczył Blake, opuściłam swoją sukienkę idąc do baru. "Hej, on jest niezły." Usłyszałam jak powiedział Aaron na co przewróciłam oczami z uśmiechem na twarzy, gdy obczajał chłopaków. "Aria." Usłyszałam jak kogoś, ten ktoś musiał krzyknąć bardzo głośno, jeśli mogłam go usłyszeć przez dudniącą muzykę. "Dzień dobry panie B." Powiedziałam przytulając Jeremiego. "Aaron." Powiedział machając do niego na co Aaron się uśmiechnął.

"Co ty tu robisz?" Zapytałam na co się zaśmiał. "Co wujek B nie może przyjść i pokibicować?" Zapytał na co się zaśmiałam. "Wiesz może gdzie jest twój tata?" Zapytał i zaczęłam się rozglądać po klubie, próbując go znaleźć, jednak nie udało mi się i odwróciłam się do niego z powrotem. "Nie." Powiedziałam na co się zaśmiał. "Dzięki i tak, do zobaczenia później." Powiedział czochrając moje włosy przed odejściem, co sprawiło że jęknęłam.

"Następna walka to Blake Moretti i Xavier Rileton." Ktoś krzyknął przez głośniki i odwróciłam głowę w stronę ringu. "Chodź, chodź, bo nas ominie." Powiedziałam, ciągnąc Aarona za sobą i kierując się w stronę Blake'a. "Zabieraj się od niego dziwko, on jest mój." Powiedziała jakaś blondzia, spojrzałam na nią od góry do dołu w obrzydzeniu, podchodząc do mojego brata. Czarna taśma przyklejona w kształcie X do jej sutków i cienkie szorty, które opinały mocno jej talię tworzyć mały babeczkowy top, ale najwyraźniej ją nie interesowało jak wyglądała.

"A to jest mój brat, laluniu." Powiedziałam do niej na co prychnęła trochę zawstydzona, ale najwyraźniej nie ruszyło ją to ani trochę. "Suka." Mruknęłam na co Blake się zaśmiał. "Trzymaj swoje psy na smyczy, braciszku." Powiedziałam do niego, podczas gdy ona odeszła dumnym krokiem, jej obwisła skóra na tyłku trzęsła się z każdym krokiem, tak jakby machała do mnie na pożegnanie. "Co mogę powiedzieć, panie mnie kochają." Powiedział na co przewróciłam oczami. "Cześć Aaron." Powiedział patrząc za mnie i witając się z Aaronem. "Myślisz, że masz kasę na tego gościa?" Zapytałam patrząc na drugą stronę ringu, widząc masywnego gościa podskakującego w górę w i dół, nie byliśmy na ringu tylko przy nim.

"Wydaje mi się, że ma." Kolejny głos powiedział przed tym jak Blake mógł odpowiedzieć. "Cześć Justin." Powiedziałam na co się uśmiechnął. "Aaron." Powiedział salutując i Aaron zaśmiał się robiąc to samo.

Chłopcy.

"Walczysz dzisiaj?" Zapytałam Justina na co pokręcił głową. "Mam...uh sprawę do załatwienia." Powiedział i pokiwałam głową mówiąc cicho okej, znałam Justina, cóż od kiedy się urodziłam. Jest jakiś rok starszy ode mnie, więc lepiej dogaduje się z Dean'em, ale spotykamy się czasami, ale tylko gdy jest u mnie, bo jest częścią biznesu tak samo jak moich dwóch braci.

"Gotowy?" Tata zapytał, trzymając Blake'a za ramiona. "Yeah, zamierzam pobić go do samego końca." Powiedział Blake z żartobliwym uśmieszkiem, bo dokładnie to samo zrobił wszystkim z którymi wcześniej walczył. "Zatłucz ich na śmierć braciszku...dosłownie." Powiedziałam do niego, całując go w policzek na co się zaśmiał kiwając głową przed dostaniem bardziej zachęcających słów od Aarona, Justina i mojego taty, gdy wchodził na ring.

Piętnaście minut później byłam na krawędzi swojego krzesła niedaleko ringu i Xavier zadał dobrego kopniaka w szczękę Blake'a. "Kurwa." Blake syknął, podczas gdy tłum zaryczał, Xavier wyglądał oh tak bardzo dumny z tego co zrobił, ale ten uśmieszek szybko opadł; tak samo jak jego ciało, gdy Blake uderzył go prosto w żebra. Xavier potknął się, trzymając się za żebra tylko dając więcej wolnej przestrzeni dla Blake'a, żeby coś zrobić.

"ZRÓB TO, WALNIJ FRAJERA!" Krzyknęłam wyrzucając ręce dramatycznie w górę i usłyszałam jak Justin z Aaronem się ze mnie śmieją, Xavier uniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. "Moretti masz niezła siostrę, wygląda na dobrą do pieprzenia." Powiedział Xavier posyłając mi uśmieszek, podczas gdy krew ciekła mu z ust. Mogłam usłyszeć zwierzęce warknięcie Blake'a przez dopingi tłumu i jedno ciężkie kopnięcie, pięść Blake'a zderzyła się ze szczęką Xaviera z taką siłą, że Xavier upadł na ziemię.

"Pieniądze idą do Morettiego." Zabrzmiało z głośników na co się ucieszyłam. "Nawet nie myśl o zbliżaniu się do mojej siostry." Powiedział Blake, plując na twarz Xaviera przed zeskoczeniem z ringu i wytarciem ust wierzchem dłoni.

"Dupek." Usłyszałam jak mamrocze i zachichotałam. "Bardzo dobrze bracie." Powiedział Justin, uściskując go po męsku lub cokolwiek chłopaki robią, nie wiem.

"Niech zgadnę, mogłabyś to zrobić lepiej?" Zapytał Blake z uśmiechem na co przytaknęłam. "Mogłabym go znokautować w ciągu minuty." Powiedziałam na co wywrócił oczami, nie walczę, ale podłapałam parę rzeczy od moich dwóch starszych braci.

Mówiąc o starszych braciach.

"Gdzie Dean?" Zapytałam i Justin się odezwał. "Z Clarissą." Powiedział i pokiwałam głową, Clarissa jest dziewczyną Dean'a, będąc szczera nie lubię jej ani trochę, ale jeśli uszczęśliwiała mojego brata mogę spróbować odłożyć swoją nienawiść na bok. "Ugh." Powiedziałam na co Justin się zaśmiał sprawiając, że się uśmiechnęłam. "Więc naprawdę myślisz, że mogłabyś go znokautować w minutę?" Zapytał Justin na co pokiwałam głową trochę zbyt entuzjastycznie.

"Na pewno, jesteś pewna?" Zapytał, jakby nie wierzył w to co powiedziałam. "Co, myślisz, że nie mogę, Bieber?" Powiedziałam zadowolona z siebie na co on wzruszył ramionami z uśmieszkiem na twarzy. "Naprawdę nie wierzysz, że mogłabym go znokautować." Powiedziałam i on się zaśmiał sprawiając, że prychnęłam. "Chcesz, żebym ci to udowodniła?" Zapytałam go, kładąc rękę na biodrze, starając się to udowodnić, ale nie miałam pojęcia czy położenie ręki na biodrze do tego doprowadzi.

"I jak niby zamierzasz to zrobić?" Zapytał z uniesioną brwią na co się uśmiechnęłam. "Zawalcz ze mną." Powiedziałam do niego i tylko wywrócił oczami. "Nie zamierzam z tobą walczyć, A." Powiedział używając przezwiska, którym mnie nazywał przez lata, jak mówiłam jesteśmy przyjaciółmi.

"Czemu nie, tchórzysz Bieber?" Powiedziałam na co zacisnął szczękę, uśmiechnęłam się niewinnie wiedząc, że delikatnie go wkurzyłam. "Nie tchórzę; jednak to nie jest wymówka, żeby uderzyć dziewczynę." Powiedział na co wywróciłam oczami na jego wypowiedź. "W porządku, bądź cipą." Powiedziałam i usłyszałam jak Blake i Aaron się śmieją, gdy odchodziłam, usłyszałam jak Justin warknął i poczułam jak mój nadgarstek jest pociągnięty do tyłu i odwróciłam się.

"Dobrze, zawalczę z tobą. Ale nie tutaj." Powiedział i się uśmiechnęłam. "Teraz jest odpowiedź, którą chciałam usłyszeć."




Patrzcie, patrzcie kto w końcu postanowił dodać rozdział :3 Przepraszam, że musieliście czekać tak długo na niego, ale ostatnio byłam baaardzo zabiegana i nie miałam czasu prawie na nic ;c Ale na szczęście rok szkolny już się prawie skończył a to oznacza, że będę miała więcej czasu na blogi :) Miło było zobaczyć kilka komentarzy osób, które nie mogły się już doczekać tego rozdziału ;p Kończąc, chciałabym żebyście jednak zostawiali jakiś komentarz po sobie, żebym wiedziała, że czytacie. To naprawdę miłe i motywujące :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ